czwartek, 8 kwietnia 2010

Poznańskie smaki



Kiedy podróżuję po polskich miastach lubię wynajdywać lokalne smakołyki. Dziś mój wybór padł na Poznań, gdzie lokalnym przysmakiem jest gzik. Gzik to twaróg ze śmietaną, jogurtem lub mlekiem rozrobiony ze szczypiorkiem i rzodkiewką, choć znane są również inne kombinacje dodatków np. cebula, jajko itd. Wyjątkową odmianą tej potrawy jest gzik podany z ziemniakami w mundurkach, który jest naprawdę ciekawym przysmakiem.

Z kolei ziemniaki, lokalnie nazywane pyrami, to kolejna osobliwość Poznania. Zawsze kiedy odwiedzam to miasto zaskakuje mnie gastronomiczna przedsiębiorczość jego mieszkańców. Muszę przyznać, że różnorodność form, w których podają ziemniaki jest imponująca. Pyry z boczkiem, pyry ze śledziem, pyry z sosem tatarskim...

Innym lokalnym przysmakiem są także pyzy czyli drożdżowe pampuchy podawane z rozmaitymi sosami np. pomidorowym, gulaszowym bądź myśliwskim. Warto spróbować każdą z tych wersji.

Wniosek jest prosty - koneserzy regionalnych smaków bez wątpienia powinni umieścić Poznań na swoim gastronomicznym szlaku. Dla zachęty podaję przepis na pyry z gzikiem:


Pyry z gzikiem

Składniki:

- 8 ziemniaków
- 400 g twarogu
- cebula
- koper, szczypior
- rzodkiewka
- śmietana, mleko lub jogurt naturalny
- olej lniany
- sól , pieprz

Ziemniaki wyszorować i ugotować w mundurkach w lekko osolonej wodzie.
Twaróg rozrobić ze śmietaną, jogurtem lub mlekiem. Dodać pokrojoną w kostkę cebulę, posiekany koper i poszatkowany szczypior.
Wszystkie składniki wymieszać. Dodać sól i pieprz. Podawać z gorącymi ziemniakami przekrojonymi na połówki (można w nich wydrążyć zagłębienia na gzik).

Smacznego!
Wasza MaGusta.

4 komentarze:

  1. Uwielbiam ziemniaki w mundurkach! Zwłaszcza młode, a te już powoli pojawiają się w sklepach. Tak więc idealne danie na jutrzejszą, piątkową kolację... Chyba nie oprę się pokusie... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też się podpisuję jako wielbicielka ziemniaków z dodatkami. Może to typowo poznańska potrawa, ale jadłam coś podobnego w Gdańsku, w niewielkim barze przy Długim Targu. Mieli tam taki fajny, stary piec, a w nim piekli ziemniaki, które można było zamówić na kilkanaście sposobów - z różnymi dodatkami i sosami. Ja zjadłam takiego ziemniaka z krewetkami i warzywami. Był pyszny! I niby nic, ale bardzo sycący.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że nie posypałeś tego miętą ... bo nie odróżniasz mięty od bazylii NIESTETY ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. to było podchwytliwe zdjęcie ;))
    miło mi, że do mnie zajrzałaś. pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń